Pamiętacie jak w filmie w filmie Fight Club Jack pod koniec lotu żegna się z Tylerem Durdenem mówi „Byłeś najciekawszym jednorazowym przyjacielem jakiego miałem”?
Ta scena będzie istotna w dalszej części opowieści…
W weekend majowy byłem na działce, otwarcie sezonu. W ramach sprzątania należało odkurzyć cały domek. Podczas tej czynności zobaczyłem na drugim piętrze ukrytego w kapeluszu szerszenia. Kawał skurczybyka. Przestraszyłem się, ale po chwili postanowiłem, że uwolnię go zamiast zabijać. Złapałem w szklane i wynosiłem na werandę, położyłem na stole. Fotka na pożganie i może zmykać.
Ale Pan szerszeń nie wyglądał za dobrze, lewo się ruszał. Zacząłem się zastanawiać ile czasu był w domku – może całą zimę? Podłoga wewnątrz pełna była martwych, ususzonych owadów więc nie było tam łatwo przetrwać.
Pewnie jest odwodniony. Podobno owady piją poranną rosę, ja nie mam tyle czasu! Szerszeń trafił na mój prywatny OIOM. W pierwszej chwili została mu podana woda, zwykłą czysta ze studni. Nożem odmierzyłem od 3 do 5 kropli które wylądowały na i tuż przed pacjentem, ale nie był zainteresowany.
Może to szerszeń alkoholik i nie pije wody, albo nie chodzi o brak wody tylko brak … cukru.
Co się pije ludziom dobrze latem w gorące dni i zawiera cukier? Zawsze to samo, zawsze Coca Cola. 4 centymetry dalej podano CC z gazem, bez lodu…
Widać było, że po odkryciu napoju kolega szerszeń przestał się wiercić i mimo, że nie słyszałem jak wciąga napój przez słomkę (jak w kinie) to wiem że pił. Skąd? Bo 2 minuty później nie było już kropli. Wypił ją!
Potem został odstawiony na balustradę żeby sobie odpoczął, odespał i wygrzał. Zabrał ze sobą, na wynos kolejną kroplę coli w postacie plecaka. I tak dotarliśmy do wieczoru pierwszego dnia.
W kolejny dzień ranem był już cały umyty, nie było śladu po coli. Dzięki rosie wziął pierwszy od lat prysznic połączony z myciem całego ciała. Pokonał sam z 3 metry chodząc po werandzie. Dostał jeszcze trochę soku na wynos.
Następnego dnia nie było już po nim śladu. Mam nadzieję, że wyszedł już z tego kryzysu.
Był najlepszym jednorazowym przyjacielem szerszeniem jakiego miałem.
A wracając do tytułu wpisu – nie warto kupować Coli Zero, ponieważ nigdy nie wiesz kiedy będziesz musiał nakarmić szerszenia Colą z cukrem!
PS. Wszystkie zdjęcia zostały wykonane aparatem Redmi Note 3 Pro z oprogramowaniem GCam by SerJo87.
Zdjęcia są bardzo wyraźne.
Po głowie chodzi my myśl, ciekawe czy szerszeń tęskni za pierwszym ludzkim przyjacielem?
Coca Cola, nie warto kupować przypominam rozpuszcza zęby, warto po spożyciu słodkiego, zawartego w cukier napój, najpierw dokładnie przepłukac zęby wodą, odczekać z ponad godzinę, a później ” szczoteczka, pasta kubek, ciepła woda”
Budująca w napięciu historia, wstęp porywa tak, że z niecierpliwością czekasz na to co będzie dalej i wcale się nie rozczarowujesz, aż w końcu zakończenie, niespodziewane, zaskakujące i nostalgiczne. Chciałabym kiedyś umieć tak pisać, tak budować napięcie jak ty. Twórz dalej ja tymczasem trzymam kciuki za dalsze ciekawe historie z życia.
Dzięki!
a no i znakomita fotorelacja.